Z reguły boimy się przyszłości. Nie lubimy gdybać na temat rzeczy niepewnych, choć nikt nie ukrywa, że rozmyślanie o kolejnych dniach zajmuje większość jego czasu, który poświęca na „rozmowy” ze sobą. Przecież przyszłość to kwestia niepewna. Zmienia się i czasami my sami nie mamy na to wpływu, bo i też nie wiemy, co robić, aby sprawy nakierować na korzystny dla nas bieg. Co innego, gdy ktoś podpowie, doradzi, weźmie wszystko w swoje ręce. Ktoś, kto może wiedzieć, co będzie. Taka osoba jak wróżka albo tarocistka, która czyta to, co los nam zgotował. Niewielu jednak decyduje się na takie krok. A może i niewielu się do tego przyznaje…
Wróżka to nie jest osoba, która byłaby szczególnie ceniona przez ogół społeczeństwa, czy wręcz przez samą opinię publiczną. Jednak w ostatnich czasach zainteresowanie poradami i konsultacjami z osobami przepowiadającymi przyszłość gwałtownie wzrosło. To nie jest sprawa, którą zbytnio interesują się media. Czasami coś wspomną, czasami odradzą, ale do polecania takich osób jakoś się nie kwapią. Może są uprzedzone, a może działają na zasadzie zabezpieczenia. Bo gdyby coś się okazało nie tak, natrafiło na osobę niegodną zaufania, która oszukuje i kłamie, wtedy można by zostać pociągniętym do odpowiedzialności, zwłaszcza moralnej. A tak ręce są obmyte. Tylko dlaczego, mimo że korzystanie z usług wróżek, wróżbitów, tarocistek jest z reguły odradzane, Polacy nie unikają raczej kontaktów z nimi? Dlaczego popularność zaglądania w przyszłość jest tak wysoka?
Nie można powiedzieć, że wróżby i przepowiednie zdominowały społeczeństwo. Większość i tak się od tego odcina albo przynajmniej tak utrzymuje. Powszechnie przyjęło się, że taka praktyka nie jest niczym sławetnym, a wręcz przeciwnie – powoduje wstyd, skrępowanie, a czasami nawet docinki i żarty. Jednak badania udowodniły, że coraz więcej młodych ludzi nie boi się chodzić do wróżki, po małe konsultacje. Takie porady potrafią spowodować, że przynajmniej psychicznie można odczuwać pewnego rodzaju komfort, gdyż zasięgało się opinii innej osoby, z poza otoczenia, która mogła spojrzeć na to chłodnym „okiem”, która mogła skorzystać w własnego doświadczenia, a niekoniecznie patrzyła tylko w karty.
Wróżby i przepowiednie to także część kultury polskiej. Kiedyś było to także praktykowane, ale nie cieszyło się entuzjazmem społeczeństwa. Nazywane było nawet czarną magią, a groziło za to spalenie na stosie. Jeśli już ktoś się odważył na zaglądanie w cudze życie, to robił to raczej w ukryciu. Teraz na szeroką skalę spotkać można takie „prorokowania”, chociażby w gazetach i Internecie zamieszczane są horoskopy, w które mnóstwo osób wierzy. Niektórzy nie wyobrażają sobie dnia bez przeczytania informacji o tym, czego mogą się spodziewać, jak mają się zachować, jak dostosować do danego dnia, czy wydarzenia, nawet jak się ubrać, by przyciągnąć dobrą energię. Podawane są nawet skrypty numerologiczne, czy runiczne, która mają nakierowywać odpowiednie „moce”. Niby sceptycznie, ale większość osób decyduje się je jednak gdzieś zapisać, w mało widocznym miejscu, niewielkimi literami, czy w ogóle schować je gdzieś głęboko w szufladzie. W przeświadczeniu, że z pewnością to bzdura, ale nie zaszkodzi zapisać, bo to tak na wszelki wypadek. Polacy obserwują takie zachowanie u swoich przyjaciół, rodziny, czy nawet u siebie samych! Czasami ktoś rzuci kąśliwą uwagę na ten temat, powodując powszechny popłoch, bo nawet jeśli ktoś nie korzystał z usług wróżbitów, to czasami ma ochotę to zrobić, żeby sprawdzić jak pomóc szczęściu przybyć. Zjawisko to jest coraz bardziej powszechne.
Ci, co już raz spróbowali twierdzą, że bez konsultacji nie mogą już żyć. Jakby sami nie potrafili podejmować decyzji, gdyż boją się popełnić błąd. A zaczęli naprawdę niewinnie. Odwiedzili „przepowiadacza” z czystej ciekawości, żeby sprawdzić jak to jest, czy wypróbować „moc” delikwenta. Czy przypadkiem nie zmyślają i nie naciągają, a idą tam namówieni przez przyjaciół albo z polecenia znajomych, bo ich wróżba się sprawdziła. Z początku nie wierzą w przepowiednię, wychodzą z uśmiechem na ustach, ale szybko go tracą, gdy okazuje się, że jednak, to co usłyszeli zaczyna się sprawdzać (a może tylko chcą tak myśleć?). W takim obliczu spraw zaczynają odwiedzać wróżki systematycznie, konsultować decyzje telefonicznie albo przez sms (i to nawet kilka razy dziennie!). Szybko się przyzwyczajają, zaprzyjaźniają, robią z osób wróżących swoich powierników. Z czasem chadzają już może tylko z czystego przyzwyczajenia, dlatego że mogą się wygadać? Potrafią mówić o tym głośno, bo i uważają, że nie ma w tym nic złego, więc z czym się tu kryć. Niektórzy jednak robią to potajemnie i przed bliskimi, i przed cała społecznością, bo boją się narazić na śmieszność. Nie wiedzą nawet jak wiele osób robi to samo, co oni, a tylko z czystego wyrachowania dowcipkują na ten temat.
Najczęściej mówi się, że przepowiada wróżka, ale są też tarociści, bioenergoterapeuci, parapsycholodzy. Sposobów na zajrzenie w głąb siebie i swoją przyszłość jest wiele. Wymienia się stawianie kart, tarota, czytanie z dłoni, czy kryształowej kuli. Nie wszystko to, co się usłyszy odpowiada rzeczywistości, czy się sprawdza. Mówi się, że to wszystko kłamstwa, a osoby przepowiadające są doskonałymi retorykami. Co jeśli jednak jakaś część wróżby sprawdzi się? Co jeśli na wierzch wyjadą nasze tajemnice, to o czym nikt nie ma prawa wiedzieć? Wtedy to też będzie retoryka? Przecież to dzięki tak wielkiemu zainteresowaniu tą profesją została on wpisana oficjalnie do rejestru zawodów. Fakty mówią więc wszystko…
Zaufać wróżbitom jest trudno, zwłaszcza, że często to właśnie z przepowiedni się utrzymują i mogą traktować naszą poradę tylko jako zarobek, a co za tym idzie nie przykładać się do pracy. Dlatego traktowani są z rezerwą i dystansem. Czy jednak ci, którzy wierzą w ich konsultacje, chodzą systematycznie i płacą za te wizyty, muszą od razu skazani być na śmieszność? Przecież to, że zaglądają w przyszłość jest tylko ich sprawą. Poza tym, gdyby tak dużo ludzi ośmieszało i kpiło z tych praktyk nie mówiłoby się tak często właśnie o wróżbitach i tarocistach, o czarach i walce z nimi, czy o zaklęciach. Statystyki mówią same za siebie – coraz więcej Polaków korzysta z tego rodzaju usług, ich liczba nie jest do końca znana, bo rośnie systematycznie, a także nie wszyscy mają jeszcze cały czas odwagę się przyznać. Mówi się, nawet o milionach. Ludzie chodzą radzić się w sprawach sercowych, sądowych, także administracyjnych. Chcą wiedzieć, co ich czeka. To normalne. Przyszłość od zawsze budziła zainteresowanie i mały dreszczyk emocji. Bo kto nie chciałby wiedzieć, co będzie miał za przyszłość i ewentualnie nakierować bieg wydarzeń tak, aby było mu z wiatrem…